Witam wszystkich serdecznie,
nie mam pojęcia dlaczego zniknął post, w którym zaprezentowałam pierwszy ślubny exploding box, więc nadrabiam, choć to bardzo nie chronologicznie. Wraz z upływem czasu zwiększył się mój zasób wykrojników, a co za tym idzie również i możliwości, ale to pierwsze pudełko wykonałam w przepięknej kolorystyce już nie do powtórzenia. Niestety do dzisiaj nie udało mi się trafić znowu na te kolory kartonów. Noszę skrawki w portfelu, zawsze odwiedzam wszystkie mijane po drodze sklepy papiernicze, ale wciąż bez skutku.
Pierwsze zdjęcie jest prześwietlone, kolejne oddają rzeczywiste kolory. Chcę je wszystkie zaprezentować, żeby pokazać, jakie były początki :-)
na tym zdjęciu i kolejnym poniżej widać, jaka jest różnica w obróbce papieru barwionego powierzchniowo, a nie w masie. Papier barwiony w masie nigdy nie da takiego efektu przetarcia podczas tłoczenia, jak ten barwiony powierzchniowo... No właśnie, wtedy przekonałam się, jakie są różnice, bo efekt końcowy po tłoczeniu mnie zachwycił.
Bardzo dziękuję za odwiedziny. Jeżeli w jakiś sposób udało mi się Ciebie poruszyć, proszę, pozostaw komentarz. Każda Twoja uwaga jest dla mnie cenna. Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.
Życzę miłego dnia.
1 komentarz:
You created awesomeness yet again :) u r truly very creative
Prześlij komentarz